Naszym postanowieniem, a na pewno moim
jest nie zmarnuje ani jednej chwili, będąc w USA (oczywiście nie jest to
dla mnie trudne, bo ja w standardzie
mam niemarnowanie czasu, ale tutaj biega o coś innego – pewnie wyjaśnię
dokładnie o co chodzi wkrótce, jak zabiorę się za jakiś dłuższy wpis na blogu) Dlatego kierując się ta zasadą, wczoraj „pływaliśmy” z
delfinami :D kolejny usasowski cel zrealizowany – teraz czas tylko na pogłaskanie tego przecudownego ssaka :)
Było fantastycznie, nie tylko dlatego, że delfiny podpływały tak
blisko, ale fajnie było też zobaczyć plaże (którą znamy na wylot) od
drugiej strony, a na dodatek popłynąć łódką – latać uwielbiam, jednak na
łodzi czuje się dosyć nie pewnie, chociaż nie ukrywam, że pływanie na
pokładzie sprawia mi ogromna frajdę! Za tydzień o ile pogoda dopisze
kolejne atrakcje, chociaż i na niepogodę mamy też pomysł! :) Niech żyje przygoda!
poniedziałek, 25 września 2017
niedziela, 24 września 2017
Assateague Island
Pojechanie na plaże do Assateague Island było moim marzeniem od czasu, gdy Tomek opowiedział mi o plaży, gdzie biegają dzikie konie... Oczywiste z racji, że uwielbiam konie, wiedziałam, ze muszę zobaczyć jak konie żyją na wolności. W głowie miałam tysiące wizji na zdjęcia galopujących koni brzegiem oceanu, taplających się w wodzie, przemierzających dzikie ścieżki w wielkim stadzie. Ale zapomniałam o jednej ważnej rzeczy! Konie to trawożercy! W oceanie nie ma trawy! Na plaży nie ma trawy! Nie ma trawy, nie ma konia! Koń jest tam, gdzie jest trawa! O Łakocia - jak mogłaś być taka niedomyślna!!! Jednak moja wyobraźnia lubi mi płatać figle. Tak wiec zamiata pięknych urokliwych koni galopujących brzegiem oceanu, spotkałam się z setka ludzi wylęgujących się na plaży. A konie? A konie z racji że wolne i ponoć dzikie chodziły wzdłuż ulicy na parkingach, jadły trawę i waliły bobki! Oczywiście jest to atrakcja i bywało śmiesznie, kiedy koleś otwierał drzwi z łazienki a tu nagle przed nim stanął koń! Jednak tym nie uspokoiłam potrzeby doznań estetyczno-przyrodniczych... no nic... będzie trzeba przejechać jak będzie zima i ludzi na plaży będzie mniej, a i trawa będzie jakoś tako mniej dostępna, być może to konie zachęci do galopowania brzegiem morza! I mi pozwoli na jakieś fajne fotki! Tymczasem jednak zafascynowana byłam rozlewiskami i zrobiłam już w swojej pseudo karierze fotografa tysięczne zdjęcie mewy !
Subskrybuj:
Posty (Atom)